×
Godziny otwarcia w święta majowe: 8 maja ZAMKNIĘTE

Test nowej deski splitboardowej Nidecker Escape

Nowości, Poradnia - splitboard

8. lutego 2023 | 0 komentarzy

Tegoroczną splitboardową nowością Nidecker Escape zajął się Vašek Čajka z Freeride.cz Jak poradził sobie split w austriackim backcountry? A jak wypadł pierwszy raz na splitboardzie Vašek? Czytaj dalej, aby się dowiedzieć.

Splitboarding zdecydowanie przeżył meteoryczny boom podczas covidu, ale są tacy, którzy czekali na to rok. Należę do tej grupy loudów i czekałem do początku tej zimy, aby rozpocząć swoją karierę splitboardową. Wtedy właśnie doświadczyłem swojego pierwszego razu i było jeszcze lepiej niż się spodziewałem.

Jak pewnie wszyscy zauważyliście, od kilku lat współpracujemy z czeskim sklepem Snowboard Zezula, gdzie wyposażyli nas w sprzęt splitboardowy na ten sezon. Mają w czym wybierać, ale mnie jako początkującego splitboardowca zafascynował pierwszy splitboard w historii Nidecker czyli Nidecker Escape Split. To wariant ich deski all-mountain, którą grupa inżynierów przecięła na pół i obdarzyła najlepszymi technologiami w ofercie. Po prostu miłość od pierwszego slajdu.

 

Gdy tylko deska dotarła do mojego hoodu, skończyła porządną kydanicę, której nie widzieliśmy w Beskidach od co najmniej pięciu lat i to już w grudniu. Po prostu idealny stan na mój słynny pierwszy raz! Pierwszego dnia wybrałem się na ukochaną Łysą Górę, czyli beskidzki lodowiec, na którym można jeździć na nartach od początku zimy do wiosny. Do tego ilość śniegu, jaką tam dostałem, sprawiła, że poczułem się jak w Hokkaido. Od pierwszego zjazdu w górę pokochałam " połowiczny-snowboarding" i wiedziałem, że już nigdy nie odpuszczę. Ale tak było tylko do momentu, gdy zacząłem się wspinać na pierwsze właściwe wzniesienie, gdzie między nami było dość strasznie piargowo, ale daliśmy radę i dotarliśmy na sam szczyt królestwa Beskidów na wysokości 1323 m n.p.m. Tam nastąpiło pierwsze w życiu łączenie, które było o wiele łatwiejsze niż się spodziewałem i zjechaliśmy w dół. W drodze do doliny tak mi się spodobało, że po prostu nie było czasu, aby błysnąć trochę zdjęć z pierwszej jazdy.

Spędziliśmy tak razem jeszcze kilka dni przed świętami, kiedy to codziennie śmigałem po okolicznych pagórkach i cieszyłem się swobodą poruszania w miejscach, w których wcześniej niestety nie mogłem się znaleźć, bo utonąłbym i umarł z wycieńczenia od pływania w zaspach śniegu. To właśnie tam moim zdaniem splitboard jest najlepszy, jasne, że czasem boli, ale naprawdę można po prostu pójść wszędzie i poznać każdy zakątek lokalnych gór.

W zeszłym tygodniu przyszedł jednak czas na próbę ognia. Z kolegą z Freeride.cz/Snow, Štěpánem Košíkiem, udaliśmy się do Alpbach w Austrii na imprezę SHOPS 1st TRY. Z tej okazji postanowiliśmy wyruszyć w drogę dwa dni wcześniej i z zacisza mojego FR.CZ domku wyruszyliśmy na dwa dni przygód w wielkie góry, gdzie przeżyliśmy (ja i splitboard) nasz pierwszy prawdziwy kryzys. W Beskidach wszystko było piękne... Lokalne znajome górki, max 600 w pionie i bez stromych psycho.

Ale w Austrii pocałowała mnie harówka. Prawdziwa splitboardowa ciężka harówka, podczas której poznaje się smak tego, jak smakuje snowboard bez komfortu wyciągów. Chyba było to potrzebne, ale po 1200 pionowych podjazdach obudził się we mnie all-inclusive splitboarder. Drapieżność, aby cieszyć się jazdą w dół, czując każdy zakręt, 100% stan obecności, nienawiść do każdego terrorysty, który zrobił sobie drogę w dół okolicznych stoków, aby sproszkować mój raj freeride'owy w zaciszu wyciągu krzesełkowego. Wszystko to w jednym pakiecie którego potrzebowałem, aby przeżyć pierwszy prawdziwy splitboarding w górach wysokich.

 

Ta podróż w dół to jedna wielka bajka z happy endem. Splitboard pływa jak czeski turysta nad Adriatykiem, a ty po prostu cieszysz się i żyjesz chwilą, którą przeżywasz.

THANK YOU SPLITBOARDING! THANK YOU NIDECKER! THANK YOU ENGINEERS! Uczyniłyście moje życie idealnym dzięki jednej zabawce dla dużych i małych chłopców (i dziewczynek oczywiście!).

 

Aby zakończyć tę historię, przedstawię wam mój ukochany setup, który złożyłem na tę zimę. Wybrałem split i pasy jak wspomniałem od Szwajcarów z Nidecker- Nidecker Escape Split, wiązania to UNION Charger, a kije to Burton w collabie z Black Diamond Compactor pole. Dla mnie polecam zainwestować w kijki, bo bez nich nie zdobędziesz szczytu, a te Burtony są naprawdę TOP!

Szczególnie o wiązaniu. Oczywiście do wyboru jest szeroka gama producentów, od tych specjalizujących się tylko w splitboardzie, jak Spark R&D, aż po snowboardowe potęgi, jak UNION. Każdy podchodzi do tego trochę inaczej. Polecam Sparka każdemu, kto poważnie myśli o splitboardingu, ale nawet nowy UNION jest już dobrze dopracowany. Kluczem jest zawsze odpowiednie i uczciwe dopasowanie, tak aby pasował jak ulał!

 

Przetestowane i sfotografowane przez Vaška Čajkę z Freeride.cz

 

    Nidecker Escape

    Nidecker Escape

    2 698 zł 3 373 zł

      Union Charger

      Union Charger

      1 684 zł 2 405 zł

        Burton Black Diamond Compactor Pole

        Burton Black Diamond Compactor Pole

        701 zł

          Nidecker Escape Split Skin Ice Blue

          Nidecker Escape Split Skin Ice Blue

          924 zł 1 155 zł

            Spark R&D Arc ST

            Spark R&D Arc ST

            2 501 zł

            Następne wpisy z kategorii Nowości, Poradnia - splitboard

            Kalendarz wydarzeń

            Szczegółowy kalendarz »

            Zaloguj się

            Zapomniałeś hasła?

            lub

            Rejestracja

            Język